Koniec lata to także koniec akcji żniwnej na polskich polach. Zgodnie z wielowiekowym obyczajem to właśnie na koniec żniw przypada rolnicze święto, czyli dożynki. Chłopi dziękują Bogu za płody rolne i proszą o urodzaj w kolejnym roku.

A wszystko to jest oczywiście okraszone całą gamą różnych dożynkowych zwyczajów – od plecenia dożynkowych wieńców, po pieczenie ciast i smakołyków przez koła gospodyń wiejskich, aż do gospodarskich wizyt rządzących.

Premier Mateusz Morawiecki dziękuję chłopom za zachowanie tradycji

Akurat ta ostatnia tradycja jest w naszym kraju pozycją stałą niezależnie od tego, kto w danym momencie dzierży w ręku rządy naszego kraju. Huczne ogólnopolskie dożynki w Spale wyprawiano już przed II wojną światową, krajowe dożynki oczywiście bez pierwiastka religijnego organizowały władze tzw. Polski Ludowej.

Teraz pod koniec sierpnia po Polsce jeździ z kolei premier Mateusz Morawiecki. Premier odwiedził miejscowość Bobolice w woj. zachodniopomorskim, gdzie w trakcie akademii z okazji dożynek nie szczędził słów uznania dla chłopskich tradycji:

Zobacz także:

– Wdzięczni jesteśmy także za to, bo nie byłoby nas dzisiaj tutaj bez tych pól bitewnych, pól chwały, ale nie byłoby nas też dzisiaj bez polskiego rolnika, polskiej wiary, która przechowana została na polskiej wsi – przemawiał premier.

Nie skończyło się jednak na tradycyjnych publicznych wystąpieniach premiera. Mateusz Morawiecki wcześniej postanowił także spożyć śniadanie w towarzystwie jednej z rolniczych rodzin.

Ekskluzywne wnętrza jadalni, w której przyszło premierowi spożyć posiłek, od razu wywołały lawinę komentarzy. Oprócz słów poparcia dla premiera RP, posypały się na niego gromy, jakoby całe przedsięwzięcie miało być tylko i wyłącznie marketingową akcją pod publiczkę.

Michał Kołodziejczak gromi premiera za śniadanie z rolnikami

W chórze krytyków najdonioślejszy był głos lidera związku rolników Agrounia, Michała Kołodziejczaka. Chłopski aktywista nie pozostawił suchej nitki na postawie premiera, którego obarcza winą za złą sytuację na polskiej wsi:

– Trawa pomalowana na zielono. Restauracja opłacona, statyści wynajęci, drogi dojazdowe zamknięte. Kto teraz uwierzy ze to śniadanie u rolników??? Wieś nie jest wam wdzięczna. To stypa, nie śniadanie. To pogrzeb wsi, nie dożynki (pisownia oryginalna – przyp. red.) – napisał na Twitterze Kołodziejczak.

Lider Agrounii nieustannie wytyka rządowi między innymi bezczynność i nieudolność w sprawie walki z afrykańskim pomorem świń, niedostateczne wspieranie polskich producentów żywności i farmerów.

Źródło: Twitter, Facebook