Jedni spełniają się w kuchni, inni trzymają się od niej z daleka. Martyna Wojciechowska już jako dziecko wolała chłopięce zabawy, więc w czasie gdy inne dziewczynki podglądały jak mamy gotują, ją zajmowały całkiem inne sprawy. W efekcie jak sama mówi została „warszawskim słoikiem”.

Kim są warszawskie słoiki?

„Słoik” to pogardliwe określenie, jakim część warszawiaków nazywa osoby, które przyjechały do tego miasta na studia czy do pracy. Nazwa wzięła się od słoików, które po weekendzie nowi warszawiacy przywożą z rodzinnego domu.

Bo tak jest chyba w każdej rodzinie, że jak dorosłe dziecko wraca z weekendu spędzonego u rodziców do miasta, to trzeba je zaopatrzyć w domowej roboty przysmaki, żeby nie głodowało w tym dalekim świecie.

Gdy stolica zaczęła się dynamicznie rozrastać i pojawiało się w niej wielu nowych mieszkańców, część zarozumiałych warszawiaków, która w mieście zamieszkała wcześniej, zaczęła z wyższością traktować przyjezdnych, nazywając ich „słoikami”.

Zobacz także:

Co ciekawe, raczej nie robili tego zwykle rdzenni mieszkańcy miasta, które od pokoleń się rozrastało. Warszawiacy z dłuższym stażem byli oswojeni ze wciąż pojawiającymi się nowymi sąsiadami. Warto wiedzieć, że po II wojnie światowej miasto liczyło tylko 430 tys. mieszkańców, a w latach 80. już półtora miliona. Dziś w Warszawie mieszka ich ponad 2 mln.

Dziennikarka pokazała na swoim Instagramie słoiki z zupą, które dostała od rodziców i żartem nawiązała do popularnego przezwiska:

- Tak, też jestem słoikiem, choć urodziłam się i wychowałam w Warszawie! Kiedy masz 47 lat, a rodzice nadal ci przywożą wyprawkę z jedzeniem. Tak bardzo wierzą w moje zdolności kulinarne…

Co Martyna Wojciechowska robiła, gdy inni uczyli się gotować?

Martyna Wojciechowska jest dziennikarką i podróżniczką. Przez wiele lat była redaktorką naczelną magazynu „National Grographic”, a potem dyrektorką programową kanału podróżniczego TVN „Travel Channel”.

Jest trzecią Polką, która wspięła się na wszystkie dziewięć szczytów tzw. Korony Ziemi, m.in. Mount Everest. Jako pierwsza kobieta z Europy Środkowo-Wschodniej ukończyła morderczy rajd Paryż-Dakar, a od 2009 realizuje cykl znanych programów dokumentalnych „Kobieta na krańcu świata”.

Osiągnęła tak dużo, że nie ma czasu na gotowanie. Zresztą od wczesnego dzieciństwa nie interesowały jej kuchenki i garnki, zamiast tego bawiła się pojazdami:

- Mama pozwalała mi robić to, co lubiłam. Nie ciągnęło mnie do garnków, więc, zamiast gotować zupę, zmieniałam klocki hamulcowe. To, że dziś jestem tu, gdzie jestem, zawdzięczam wielkiemu wsparciu, które dostałam w domu. Dzięki temu mogłam wszystkiego doświadczyć, nie słysząc, że dziewczynce to czy tamto nie wypada.

W efekcie, choć dziś ma już 47 lat i wychowuje kilkuletnią córkę, nadal nie gotuje. Z wdzięcznością przyjmuje za to obiady w słoikach przynoszone przez rodziców. Zupy wyglądają tak apetycznie, że szybciej pewnie wybierze się w kolejną podróż niż nauczy się gotować...

Źródło: Instagram/Martyna Wojciechowska, Viva.pl