Aktorka zagrała postać kultowej seksuolożki w filmie „Sztuka kochania – historia Michaliny Wisłockiej”. Wielu dziwiło się, że to właśnie ona została obsadzona w tej roli, bo nie przypominała fizycznie swojej bohaterki. 43-letnia wysportowana, szczupła aktorka, na ekranie po mistrzowsku upodobniła się do tej raczej pulchnej kobiety w średnim wieku.

Jak Magdalena Boczarska przygotowywała się do roli?

Jeśli zerkniecie na rodzinne zdjęcia z lat 70. I 80. czy fotki w starych magazynach dla kobiet, na pewno zauważycie, że kobiety w czasach PRL-u nie były tak szczupłe i wysportowane jak dziś. Co prawda mniej też było pań z wyraźną nadwagą. W dzisiejszych czasach królują dwa trendy, których nie znały nasze mamy i babcie:

  • Moda na bardzo szczupłą i wysportowaną sylwetkę
  • Drugi biegun w postaci dużej liczby osób z wyraźną nadwagą

Gdy Magdalena Boczarska zaczęła przygotowywać się do roli zdała sobie sprawę, że będzie musiała przytyć. W rozmowie z magazynem „Women's Health” przyznała:

- Przytyłam 4 kg, by wyglądać jak Wisłocka..

 

Zobacz także:

Więcej na ten temat opowiedziała w rozmowie z portalem Styl.pl:

- Dla roli Wisłockiej przestałam trenować, by moje ciało było bardziej obłe, kobiece, bardziej zmysłowe. (…) Dbam o siebie i mam świadomość, że mam ciało trochę bardziej wyżyłowane, a zasugerowano mi w związku z rolą, że powinno być pełniejsze. Zatem mocno nad tym pracowałam.

Rola Wisłockiej wpłynęła nie tylko na wagę Boczarskiej

Magdalena Boczarska nie zawsze była zadowolona z siebie. Jak niemal każda kobieta, zawsze miała sobie wiele do zarzucenia, a jako nastolatka otarła się nawet o anoreksję. Zmianę w podejściu do aktywności fizycznej, sportu przyniosła jej rola komandoski w filmie „Idealny facet dla mojej dziewczyny”. To wtedy aktorka zaczęła intensywnie uprawiać sport, żeby zbudować wiarygodną muskulaturę.

Rola Michaliny Wisłockiej zupełnie inaczej odbiła się na jej życiu. W rozmowie z „Women Health opowiedziała, że film „Sztuka kochania" i odgrywana przez nią postać nauczyły ja czegoś nowego:

- Bywałam surowa wobec siebie, ciągle czegoś wymagałam.

Po roli Wisłockiej zaczęła doceniać siebie, swój charakter i ciało. Zrozumiała, że nie zawsze trzeba ze sobą walczyć, a zadowolenie przychodzi wraz z akceptacją. W rozmowie ze Styl.pl zaznaczała, że rola była dla niej ważna i przełomowa: 

- Czuję, że jest to moja przygoda życia z Michaliną w pakiecie, która to pozostanie moim przyjacielem już na całe życie, że oddycha mi gdzieś cały czas na karku.

Źródło: Womanhealth.pl, Styl.pl