Stanisław Bareja w swoim kultowym filmie „Miś” jak w krzywym zwierciadle pokazał życie w Polsce, w latach 70. Podobnie, z pewną przesadą przedstawił sceny z baru mlecznego. Brud, opryskliwe kucharki i sztućce na łańcuchu, żeby nikt ich nie ukradł... To wszystko w przejaskrawiony sposób pokazywało obsługę w barach. Jak bary wyglądały naprawdę?

Długa historia polskich barów szybkiej obsługi

Bary mleczne były początkowo jadłodajniami serwującymi dania jarskie. To potrawy z mleka, jajek, kasz i mąki. Pierwszy lokal otworzył w 1896 r. hodowca bydła mlecznego, ziemianin  Stanisław Dłużewski. Chodzi o mleczarnię „Nadwiślańska” znajdującą się w Warszawie, przy ulicy Nowy Świat. Ponieważ interes okazał się dochodowy, wkrótce także inni przedsiębiorcy poszli w jego ślady.

Po I wojnie światowej, w czasach kryzysu, popularność barów mlecznych zaczęła rosnąć. W trosce o byt ludzi ubogich, ówczesne władze przystąpiły do dotowania prywatnych barów. Subsydiowanie związane jednak było z pewnymi obowiązkami właścicieli: rozporządzenia rządowe określały wielkość porcji, skład potraw i cenę.

W czasie PRL-u dotowane placówki zbiorowego żywienia rozkwitły. W latach 70. w Warszawie było otwartych 41 takich miejsc. Większość z nich była upaństwowiona, należała do Spółdzielni Spożywców „Społem”.

Zobacz także:

Jak działały bary mleczne?

Lokale w czasach PRL-u wyposażone były bardzo skromnie. Używano w nich naczyń z grubej ceramiki z charakterystyczną niebieską obwódką i logo „Społem”. Kubki zwykle były wyszczerbione od wielokrotnego używania i mycia, a sztućce z miękkiego aluminium wciąż były powyginane.

Jadano na stolikach z blatami z laminatu, który z czasem namiękał. Metalowe krzesła miały zwykle laminowanie siedzenia i oparcia, a konstrukcję z zespawanych stalowych prętów.

Bary mleczne były rodzajem barów szybkiej obsługi. Gotowe jedzenie wydawane po chwili. Przygotowany na każdy dzień jadłospis, wisiał na dużej tablicy nad kasą. Czasem był ręcznie napisany, a czasem ułożony z plastikowych literek wsuwanych w szynę przykręconą do tablicy. Chętni do zjedzenia obiadu ustawiali się w ogonku do kasy i zadzierając głowy, wyszukiwali w jadłospisie nad kasą potrawy dla siebie. Po zapłaceniu cierpliwie czekali, aż pani w okienku wywoła ich danie niemalże krzycząc: „Leniwe proszę odebrać!”.

W barach panowała samoobsługa, gotowe danie wydawane były w okienku, a brudne naczynia należało odstawić do innego. Ceny w barach mlecznych podawane były do jednego grosza, bez jakichkolwiek zaokrągleń

Jak wyglądają współczesne bary mleczne?

Bary mleczne istnieją do dziś. Nie ma ich tak dużo jak w PRL, gdy były popularnym miejscem obiadowym, ale nadal chętnie z nich korzystają studenci, emeryci czy osoby niezamożne. W dzisiejszych barach można też spotkać dobrze ubranych klientów, których sprowadza w te miejsca nostalgia lub po prostu smak.

Punkty gastronomiczne także dziś są wspierane finansowo. Władze miast oferują prowadzącym preferencyjne stawki czynszu za wynajmowany lokal. Dzięki temu ceny w nich mogą być niższe.

Źródło: Wikipedia