Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek przed kilkoma miesiącami rozpoczął krucjatę przeciwko otyłości wśród polskich dzieci. Polityk swoją twarzą firmuje akcję „WF z AWF”. W swoich założeniach ta inicjatywa ma zwiększyć aktywność fizyczną najmłodszych Polaków.

Czym zaszokował minister edukacji Przemysław Czarnek?

Minister Czarnek nie poprzestał jednak tylko na działaniu. Akcji towarzyszyły różne apele i komentarze czynione przez członka Prawa i Sprawiedliwości w mediach. W jednej z wypowiedzi minister „przejechał się” po dziewczynkach o okrąglejszych kształtach:

– Robimy program wsparcia dla dzieci, żeby walczyć z otyłością – opowiadał jeszcze zimą Czarnek. Po czym dodał, że akcja skierowana ma być właśnie w stronę dziewczynek:  – Tu jest większy problem.

Co prawda wypowiedź ministra miała rzekomo dotyczyć mniejszej ilości zajęć ruchowych dla dziewczynek w stosunku do chłopców, ale po takich słowach minister nie musiał długo czekać na kontrę ze strony mediów. W końcu sam nie mógł pochwalić się przesadnie atletyczną sylwetką.

„Przyciśnięty” przez prasę minister obiecał, że zrzuci w czasie Wielkiego Postu 5 kg. Ostatecznie według jego słów udało mu się zbić wagę nawet o 7,5 kg. Trzeba przyznać, że nie jest to zły wynik. Sęk w tym, że polityka PiS dopadł nieszczęsny efekt jo-jo.

Zobacz także:

W wywiadzie dla jednego z dzienników Przemysław Czarnek wyjawił, że waga skoczyła mu znów o 3 kg. Szans na odwrócenie złej passy minister upatruje we wzmożonym wysiłku fizycznym. Latem polityk ma ciężko pracować w ogrodzie i wybierać się regularnie na rowerowe przejażdżki.

Czy minister Czarnek w końcu schudnie na dobre?

Eksperci i dietetycy, którzy przypatrywali się posturze Czarnka doszli do wniosku, że ministrowi przydałoby się zrzucić aż 20 kg.  Siedzący styl życia aktywnego polityka nie sprzyja jednak tego typu przeobrażeniom…

Coś o tym mógłby powiedzieć swojemu „koledze po fachu” Bartłomiej Misiewicz. Były rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej właściwą sylwetkę osiągnął dopiero po odejściu z politycznego biznesu. Podobnie było w przypadku posłanki Samoobrony, Anny Kalaty.

Czytaj także: