Olszówka robiła w latach 60. prawdziwą furorę na polskich stołach. Grzyb ten był uznawany za jadalny i chętnie go wówczas spożywano. Z czasem stwierdzono, że lepiej go nie jeść, ponieważ może on mieć trujące właściwości. Co sądzą na ten temat eksperci?

Dlaczego olszówka jest już grzybem trującym?

Olszówka (Paxillus involutus) – to grzyb, który bardzo przypomina mleczaja i rydza. W odróżnieniu od nich jest on jednak niejadalny. Jak to się stało, że Polacy kiedyś się nim zajadali?

Olszówka, czyli Paxillus involutus, to grzyb, który jest w Polsce niezwykle pospolity. Możemy go znaleźć właściwie w każdym lesie. Jest to również grzyb, który występuje dość długo w czasie sezonu, czyli wówczas, gdy już zaczyna brakować podgrzybków i borowików. Pojawia się i długo utrzymuje jeszcze w listopadzie. Jest to grzyb dobry w smaku, duży, mięsisty, robaczywieje umiarkowanie. Ponieważ nie powodował natychmiastowych bólów brzucha i typowych objawów zatrucia, był bardzo długo uznawany za grzyb jadalny. Ludzie go jedli dość często aż do lat 60. i najczęściej nie mieli żadnych reperkusji zdrowotnych - powiedziała w wywiadzie dla WP, dr hab. Marta Wrzosek z Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego, która jest rzeczniczką Polskiego Towarzystwa Mykologicznego.

Jak się okazuje, w pewnym momencie grzyb ten zaczął budzić spory niepokój. Zaczęto nawet mówić o tym, że może on rozkładać czerwone krwinki:

Zobacz także:

Mowa o objawie alergicznym, który łączy się z rozkładem czerwonych krwinek. Ten bardzo groźny objaw, który może być zagrażający życiu, jest związany z kumulacją w naszym ciele toksyn, które są zawarte w olszówce. Okazało się, że substancja zwana inwolutyną, jeśli została spożyta, nie opuszcza ustroju człowieka. Jest akumulowana w wątrobie. Jedząc kolejne partie olszówki, gromadzimy tę substancję w wątrobie. W pewnym momencie - a organizmy mogą się charakteryzować różną wrażliwością - następuje nagła reakcja alergiczna na obecną w wątrobie inwolutynę. Wygląda to właśnie jak rozkład czerwonych krwinek, czyli jak gwałtowna anemia, zapaść. W takiej sytuacji człowiek jest natychmiast przewożony do szpitala - twierdzi dr hab. Marta Wrzosek, dodając, że jedynym ratunkiem dla człowieka jest w tej sytuacji transfuzja krwi.

Grzyboznawca zatruł się olszówką

Nawet znawcy grzybów mogą paść ofiarą zatrucia, ale zdarza się to skrajnie rzadko. Niemiec Julius Schäffer to jedyny na świecie mykolog, który zmarł w wyniku zatrucia grzybami. A konkretnie olszówką, znaną również jako krowiak podwinięty.

Przyczyną jego zgonu była niewydolność nerek, która wystąpiła po zjedzeniu dania z dodatkiem krowiaka podwiniętego. Co ciekawe, żona Schäffera też jadła to danie, ale przeżyła.

Zaledwie godzinę po zjedzeniu potrawy, pan Julius dostał gorączki i wystąpiły u niego wymioty oraz biegunka. Mężczyzna zmarł po 17 dniach od zjedzenia grzybów.

Źródło: Wp.pl, haps.pl