Fenomenalna przemiana Katarzyny Niezgody jest inspiracją dla wielu osób, które marzą o uzyskaniu upragnionej sylwetki. Jednak w przypadku Niezgody odchudzanie się wcale nie było takie proste. Co więcej – wyznała, że początki były dla niej ogromnie trudne i dopiero komentarz jej przyjaciółki sprawił, że naprawdę postanowiła wziąć się za siebie. O szczegółach Niezgoda opowiedziała w wywiadzie dla portalu viva.pl.

„Powinnaś coś ze sobą zrobić”

Choć Katarzyna Niezgoda może liczyć na wsparcie swoich przyjaciół, to przyznała, że uwaga jej przyjaciółki doprowadziła ją do płaczu. Nie był to jednak komentarz udzielony złośliwie, tylko w trosce o zdrowie Katarzyny – w pewnym momencie ważyła już 120 kilogramów!

Byłam strasznie poruszona, do tego stopnia, że płakałam przez pół nocy. A potem podjęłam decyzję: dobra, biorę się za odchudzanie! Zaczęłam czytać o różnych dietach i eliminować z mojego jadłospisu najbardziej kaloryczne potrawy. Schudłam wtedy blisko trzydzieści kilogramów.

Wyzwanie na diecie i powolne efekty

Wiele osób przechodzących na dietę odchudzającą chce zobaczyć efekty jak najwcześniej. Nie inaczej było w przypadku Niezgody, która z początku była wyjątkowo niecierpliwa, a brak szybkich rezultatów odchudzania ją zniechęcał:

Gubiło mnie dążenie do szybkiego efektu. I uzależnianie od niego mojego poczucia szczęścia.

Przyznała, że dopiero po jakimś czasie zrozumiała, że odchudzanie nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać:

Zobacz także:

(…)jeżeli nie widziałam szybko efektu, to się zniechęcałam. Tu trzeba było wielu prób, żebym poznała całą filozofię odchudzania, teraz mogłabym napisać o tym  doktorat. Mam bardzo dużo do powiedzenia na temat, jak ludzie nie powinni się odchudzać. Moje zmagania z nadwagą trwają od szkoły podstawowej i gdy sobie przypomnę, co wyprawiałam, uważam że to było czyste  wariactwo.

Niezgoda przyznała też, że przy okazji odchudzana się chętnie powróciła do uprawiania sportu, który bardzo lubi. W jej przypadku nie ruch, a przejście na odpowiednią dietę było wyzwaniem:

Wróciłam do gry w tenisa, na który nigdy nie miałam czasu. Wróciłam też do siłowni. Na początku nie było tak różowo… Miałam rożne wzloty i upadki, ale jakoś udało mi się wytrwać. Najtrudniej było z dietą i jedzeniem, ponieważ jestem łakomczuchem. Lubię dobrze jeść i ładnie podane potrawy, zresztą sama też gotuję. Najtrudniej więc mi było przejść na dietę.

Czytaj także: