Przed tegoroczną majówką dziennikarka i prezenterka Katarzyna Bosacka zwróciła się do swoich obserwatorów na Instagramie o przesyłanie paragonów z barów w całym kraju:

- Wielu z was planuje zapewne jakiś wyjazd. A jak wyjazd to lody, gofry, rybka nad morzem czy oscypki w górach. Jak to będzie wyglądało w tym roku cenowo? Jestem bardzo ciekawa! Mamy pierwsze wyniki. Czy okazały się zaskoczeniem? - pytała swoich fanów Bosacka.

Przypomnijmy paragony grozy 2021: gofry po 20 zł, porcja ryby 40 zł

Trudno porównywać jest ceny w barach i restauracjach rok do roku, w czasie rosnącej inflacji. Mimo to dziennikarka postanowiła rozpocząć zbieranie zdjęć paragonów i obiecała publikować je na swoim profilu. Katarzyna Bosacka przypomniała zeszłoroczne ceny, które wywoływały oburzenie i frustracje:

- Rok temu w mediach głośno było o tzw. paragonach grozy, czyli rachunkach za jedzenie na mieście czy napoje, które wzbudzały dużo emocji z powodu wysokich cen. Gofry za 20 zł za sztukę, rybka za 40? Jak myślicie, jakie ceny spotkają nas podczas wypoczynku w tym roku? - zastanawiała się dziennikarka.

W zeszłym roku media i profile celebrytów obiegły paragony, przedstawiające wysokie ceny za proste, nadmorskie posiłki.

W tym samym czasie niektórzy protestowali przed takim przedstawianiem cen. Np. Robert Makłowicz powtarzał, że ryba nad morzem w sezonie po prostu jest droga. Trzeba się z jej ceną liczyć nawet jeśli nie jest podawana w eleganckiej restauracji tylko na papierowej tacce w barze na plaży.

Zobacz także:

Także Michał Skoczek, autor bloga Street Food Polska studził oburzenie na wysokie rachunki za rybę nad morzem:

- Paragony grozy znad polskiego morza pokazują ludzie, którzy najwyraźniej nie umieją czytać menu. Jeśli sandacz w smażalni kosztuje 11 zł, to przecież wiadomo, że nie za kilogram, tylko za 100 g. Jaki problem zapytać, jakiej wielkości są kawałki ryby i poprosić o taki, który będzie nam odpowiadał? Jaki problem zapytać, czy ryba ważona jest przed, czy po usmażeniu? - słusznie zauważał bloger.

Paragony grozy 2022. Czy ceny wzrosły o 12% jak inflacja?

Katarzyna Bosacka zebrała po majówce kilka paragonów od swoich obserwatorów. Wynika z nich, że ceny wzrosły, ale nie tak bardzo jak można się było tego spodziewać. Popatrzcie sami:

  • Gofry w Pobierowie nad morzem w wersji z owocami, z bita śmietaną lub z nutellą kosztowały od 12 do 18 zł za sztukę
  • Halibut z kultowym sopockim Barze Przystań kosztował w zależności od wagi od 34 zł do 42 zł
  • Najdrożej nad morzem było w Międzyzdrojach. W restauracji „Perła” za obiad dla 3 osób składający się z ryby, frytek surówki i herbaty lub piwa trzeba było zapłacić 212 zł

Czy uważacie, że ceny w pierwszy majowy weekend wzrosły bardzo, czy tylko trochę? A może już przyzwyczailiśmy się do tak wysokich cen, że przestały na nas robić wrażanie?

Oto jak komentują je obserwatorzy profilu na Instagramie Katarzyny Bosackiej?

- Wy wyjedziecie z Sopotu, a nam te ceny zostają.

- A czy ktoś pomyślał skąd te ceny się biorą? Pretensje nie do restauratorów.

- Serio? Chyba stać Panią na to. Jak mnie nie stać to idę na max zapiekankę za 12-15 i nie robię z tego wielkiego halo. Wszystko poszło w górę (…). Czemu się dziwić. Nie pasuje — nie jadę.

- Nie wiem co w tym dziwnego nad morzem od zawsze są takie ceny

- Nie nazwałabym tego paragonem grozy. Wszystko drożeje, a ceny nie różnią się bardzo od cen w restauracjach w dużym mieście.

- Nie dziwię się biorąc takie rybki nie stać ciebie, nie zamawiaj … proste - zauważali komentujący.

Źródło: Fakt.pl, gazeta.pl