Podziały wzbudziły także słynne już godziny dla seniorów. Rząd Mateusza Morawieckiego wprowadził to rozwiązanie już na samym początku pandemii koronawirusa.

W założeniu miało to rozładować tłumy w sklepach w godzinach 10-12 tak, by seniorzy w spokoju mogli zrobić zakupy bez zagrożenia zarażeniem.

Jakie efekty dało wprowadzenie tego udogodnienia dla osób starszych? Na ten temat można dyskutować godzinami.

Jedni przyznają, że dzięki temu seniorzy rzeczywiście zmniejszają szansę zarażenia. To właśnie oni są w grupie największego ryzyka ciężkiego przechorowania COVID-19.

Zobacz także:

Godziny dzielą Polaków

Z drugiej strony, takie rozwiązanie dzieli Polaków. Jakby tego było mało, starsi Polacy i tak chodzą do sklepów w innych porach dnia.

Nie dysponujemy miarodajnymi wskaźnikami, jak godziny dla seniorów wpłynęły na statystki zakażeń koronawirusem w kraju. Wygląda na to, że będzie to po prostu nie do sprawdzenia.

O tym wszystkim wiedzą i zniecierpliwieni klienci sklepów i przedsiębiorcy. Ci pierwsi narzekają na brak możliwości zrobienia zakupów wtedy, gdy jest to im bardzo potrzebne.
Chodzi tu na przykład o matki z małymi dziećmi czy kobiety w ciąży.

Przedsiębiorcy i właściciele sklepów narzekają z kolei na utratę potencjalnych zysków z normalnego handlu w godzinach 10-12.

Apel biznesmenów

Klub przedsiębiorców Business Center Club zaapelował więc do rządu, by skończyć raz na zawsze z tym eksperymentem.

Zamiast tego BCC postuluje wyznaczenie dla seniorów specjalnej kasy, bo to właśnie przy kasach zagęszczenie klientów jest największe.

To właśnie przy płaceniu za towary dystans społeczny często nie jest zachowywany lub jest to po prostu utrudnione.