Coraz częściej mówi się o tym, że czas zrezygnować, a przynajmniej ograniczyć jedzenie mięsa. Ilość mięsa w ladach chłodniczych co prawda nie zmienia się, nadal jest go pod dostatkiem. Ceny mięsa także nie zmieniają się jakoś gwałtownie. To znaczy, zmieniają się, bo jest inflacja, ale nie rosną bardziej niż ceny pieczywa czy nabiału.

Czy to, że słyszymy o ograniczeniu mięsa, oznacza, że pewnego dnia znikną nam schabowe i w sklepach zostaną tylko bezmięsne burgery i roślinne parówki?

Jak mięso szkodzi zdrowiu?

Gdy słyszycie, że należy jeść mniej mięsa, ma to związek zarówno ze zdrowiem jak i środowiskiem. To dwa całkowicie różne powody, ale oba dotyczą mięsa.

Mięso jest szkodliwe, szczególnie gdy jadacie je codziennie i to w dużej ilości. Po chudych czasach PRL-u, gdy mięsa i wędlin nie było pod dostatkiem, przyszły czasy gdy zaopatrzenie w te produkty jest dobre, możecie je dostać w każdym sklepie, w nieograniczonej ilości.

Zobacz także:

Polacy są też zamożniejsi, stać was więc na więcej. Dziś normą jest to, że na śniadanie jecie kanapki z szynką, na obiad mięso z ziemniakami, a na kolacje parówki z musztardą.

Tymczasem mięso z powodu dużej zawartości tłuszczu, w tym nasyconych kwasów tłuszczowych nie jest obojętne dla zdrowia. Może wywoływać zmiany miażdżycowe, które prowadzą do zawałów serca lub wylewów. Szczególnie niebezpieczne jest mięso czerwone i przetworzone wyroby mięsne np. wędliny.

Obecne zalecenia żywieniowe obejmujące mięso, przytoczyła mgr Hanna Stolińska-Fiedorowicz, w rozmowie z Gazeta.pl:

- Zaleca się następujące proporcje: trzy razy w tygodniu mięso, dwa razy w tygodniu ryba i dwa razy rośliny strączkowe. To proporcje idealne, ale oczywiście mięsa może być mniej, a za to więcej roślin strączkowych. Wybór należy do nas.

Jak mięso szkodzi środowisku?

Pewnie słyszeliście o zmianach klimatycznych i globalnym ociepleniu. W tych niebezpiecznych dla ludzkości procesach ma swój udział produkcja mięsa. Czy wiecie, że aby wyprodukować 1 kg wołowiny trzeba zużyć 15 000 l wody? To woda, której potrzebują zarówno producenci pasz jak i hodowcy krów, do utrzymania bydła przy życiu.

Do tego, aby zapewnić pola do uprawy pasz dla zwierząt, karczowane są lasy w kolejnych regionach Ziemi. To z kolei powoduje, że zaburzona zostaje równowaga środowiskowa. Dlaczego tak się dzieje? Lasy są uważane za „płuca” naszej planety. Ich zadaniem jest utrzymywanie równowagi pomiędzy ilością pochłanianego dwutlenku węgla i uwalnianego tlenu. Zmniejszanie areału lasów wpływa na zakłócanie tej równowagi.

Nadmierne zużycie wody, nadmierna wycinka lasów, których celem jest zapewnienie produkcji mięsa, w rezultacie powodują pogorszenie kondycji naszej planety i zmiany, w tym ocieplanie się klimatu.

Producenci mięsa zaczynają produkować zamienniki mięsa. Dlaczego?

Coraz więcej ludzi, mając na uwadze czy to własne zdrowie, czy bezpieczeństwo środowiska, a czasem jedno i drugie razem, ogranicza jedzenie mięsa i wędlin. Jeszcze 10 lat temu rzadko słyszało się o wegetarianach, nie wspominając o weganach. Dziś w polskich miastach, jak grzyby po deszczu, powstają  restauracje serwujące bezmięsne dania. Nawet w zwykłych restauracjach coraz więcej dań jest oznaczonych zielonym listkiem, co oznacza, że nie zawierają składników odzwierzęcych.

Już niemal w każdym sklepie sieciowym możecie znaleźć całą półkę produktów bezmięsnych. To zamienniki mięsa, które zastępują boczek, kaszankę czy nawet kurczaka.

Polscy producenci żywności zaczynają wytwarzać żywność dla tych nowych, bezmięsnych klientów, których przybywa w zaskakującym tempie. To dla nich powstają bezmięsne burgery, parówki sojowe. A znany producent kabanosów od paru miesięcy sprzedaje także kabanosy roślinne.

Wraz z rosnącą grupą osób, która całkowicie przestała jeść mięso, powiększa się też liczba osób, które lubią schabowe i nigdy z nich nie zrezygnują, ale rozumieją, że jedzenie dużych ilości na każdy posiłek jest szkodliwe dla nich samych i dla środowiska.

Dlatego rozglądają się, i to chętniej niż wcześniej, za zdrowymi produktami.  Jedzą kasze, przygotowują zapiekanki warzywne, robią bezmięsne gołąbki, a na Orlenie czy w podczas zakupów w sklepie Ikea,  skuszą się też na bezmięsnego hot doga.

Takie osoby starają się ograniczać mięso bez deklarowania, że go nie jedzą. Jeśli będą mieli ochotę na mielonego, to go sobie usmażą, bez żadnych wyrzutów sumienia. Wiecie, że podobnie jak dieta wegetariańska czy wegańska, ten sposób odżywiania też otrzymał swoją nazwę? To fleksitarianizm.

Fleksitarianie, to ludzie, którzy świadomie ograniczają mięso. I wydaje się, że to oni kiedyś, a nie weganie czy wegetarianie, uratują Ziemię od zagłady.

Źródło: biznes.radiozet.pl, poradnikzdrowie.pl, imponującefakty.pl, ekopolityka.pl