Zakaz handlu w niedzielę podzielił Polaków. Jedni są zdania, że zakupy powinno się robić wtedy, kiedy się po prostu ma na to ochotę. Inni uważają, że niedziela jest dniem odpoczynku, na który zasługują także kasjerzy i sklepowi sprzedawcy.

Ogólnonarodowa dyskusja w tym temacie chyba długo nie będzie miała końca. Ostatnio rozgorzała ze zdwojoną siłą. Powód? Oczywiście pandemia koronawirusa.

COVID-19 wywrócił wszystko do góry nogami. Zwłaszcza w dziedzinie handlu. Od momentu rozpoczęcia zarazy, zakupy w sklepach przestały być zwykłą, codzienną czynnością.

Sposób na COVID

Maseczki, płyny dezynfekujące, a w niektórych okresach ograniczenia w liczbie klientów w sklepach i kolejki przed wejściami – to wszystko stało się pewnego rodzaju normą w dzisiejszych czasach.

Zobacz także:

Sposobów na rozładowanie tłumów klientów w sklepach i ograniczenie możliwości transmisji wirusa COVID-19 jest kilka.

Jednym z nich było wspomniane ograniczenie liczby klientów. Niektóre sieci postanowiły także przedłużyć czas otwarcia swoich placówek.

Wszyscy poznaliśmy już bardzo dobrze działanie tak zwanych godzin dla seniorów. W grudniu, w związku ze świąteczną zakupową gorączką, rząd wdrożył kolejny pomysł.

Tą ideą jest oczywiście otwarcie sklepów w niedziele niehandlowe. Po długich negocjacjach ze związkami zawodowymi i związkami pracodawców, prezydent podpisał wreszcie ustawę o handlu 6 grudnia.

W drodze wyjątku

Teraz gra idzie o datę 27.12. Kolejnym argumentem za umożliwieniem handlu w ten dzień jest to, że tę właśnie datę poprzedza długi okres świąteczny z zamkniętymi sklepami.

Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii prowadzi w tym temacie zaawansowane rozmowy. Decyzje mają zapaść w najbliższych dniach.

Jedno wiemy na pewno. Z zapowiedzi rządu jasno wynika, że grudniowe zmiany dotyczące niedziel handlowych to wyjątek. W przyszłym roku ma obowiązywać wypracowany wcześniej model z zakazem handlu w większość niedziel w roku, z wyjątkiem 7 tygodni.

No chyba, że 2021 rok zaskoczy nas wszystkich, tak jak ten właśnie mijający…