Omijanie zakazu handlu przez sieci handlowe, to temat znany odkąd została wprowadzona ustawa zakazująca otwierania sklepów w niedzielę i święta. Zakazu handlu został zainicjowany przez NSZZ Solidarność, związki zawodowe pracowników, które przy poparciu partii rządzącej i kościoła doprowadziły do stopniowego zamykania sklepów w niedzielę. Powodem miało być umożliwienie pracownikom sklepów spędzania czasu w niedzielę z rodziną, zamiast w pracy.

Fikcja zakazu handlu w niedzielę

Od lat obserwujemy, jak duże sieci handlowe, nie chcąc tracić niedzielnego utargu, używają różnych wybiegów i zgodnie z treścią ustawy o zakazie handlu, wprowadzają do swojego asortymentu obrót... listami.

Sieci zaczęły jedna po drugiej rozszerzać działalność na usługi pocztowe i powołując się na ustawę, otworzyły swoje sklepy w niedzielę.

Treść ustawy, która umożliwia sięgnięcie po taki manewr Żabce, czy ostatnio Biedronce, wyraźnie określa, które placówki użyteczności mają pozwolenie od ustawodawcy na pracę w dni wolne.

Zobacz także:

Zakazy i ograniczenia nie dotyczą podmiotów wymienionych w art. 6 ustawy, m.in. stacji paliw, kwiaciarni, aptek i punktów aptecznych, placówek pocztowych, sklepów internetowych i platform internetowych, placówek handlowych, w których przeważającą działalnością jest działalność gastronomiczna, czy też w zagładach pogrzebowych.

Awantura o ryby w Sejmie

Partia rządząca ma dość omijania zakazu handlu i od dawna zapowiada uszczelnienie ustawy. Teraz przystąpiła do działania.

Obecna treść dopuszcza 30 wyjątków, które zezwalają na niedzielny handel. W części poświęconej sprzedaży ryb, jest następująca:

W centrach pierwszej sprzedaży ryb, w przypadku sprzedaży ryb z burty, w gospodarstwach rybackich, placówkach handlowych zajmujących się odbiorem produktów rybołówstwa i akwakultury oraz handlem takimi produktami.

Wniesiony przez grupę posłów Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu projekt nowelizacji ustawy przewiduje, że z treści zostanie wykreślony początek i koniec zapisu.

  • w centrach pierwszej sprzedaży ryb oraz
  • handlem takimi produktami

Biuro Legislacyjne Sejmu tłumaczy posłom PIS, że wykreślenie początku spowoduje, że przestanie obowiązywać ograniczenie handlu wyraźnie wskazane jako „centra pierwszej sprzedaży ryb”.

Jednak posłowie uparcie twierdzą, że usunięcie z zapisu placówek, w których odbywa się „handel takimi produktami” jest wystarczające i dokładnie określa, że żadne Żabki, Biedronki czy Lidle nie znajdą już w ustawie uzasadnienia dla swojego niedzielnego handlowania.

Ustawodawcy jak zwykle nie słuchają ekspertów i biorą kurs dokładnie na nową lukę prawną. 

A sieci przyglądając się dyskusji nad treścią nowelizacji ustawy, zacierają ręce i pewnie przygotowują już stoiska z rybami.

Wprowadzenie zakazu handlu w Polsce

Zakaz handlu wprowadzono w Polsce 26 października 2007 roku, a pierwszym dniem świątecznym podczas którego obowiązywał, był dzień Wszystkich Świętych, 1 listopada 2007 roku.

Zgodnie z treścią ustawy, osoby zatrudnione w sklepach na umowę o pracę, czyli większość pracowników sklepów, nie mogą wykonywać pracy w niedziele i dni świąteczne. Zakaz obejmuje sklepy z wyjątkiem miejsc wyższej użyteczności publicznej jak stacje benzynowe, apteki czy punkty pocztowe.

W dniach ustawowo wolnych od pracy dopuszczona jest jednak praca w placówkach handlowych właściciela i jego rodziny, a także osób zatrudnionych na umowy cywilno-prawne, np. na umowę zlecenie.

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej wydało w tej sprawie komunikat o treści:

Nie ma przeszkód prawnych, aby w placówkach handlowych w święta pracę wykonywali ich właściciele lub inne osoby pracujące na podstawie umów cywilnych. (...) Nowela [ustawowa] dopuszcza możliwość pracy w placówkach handlowych przy wykonywaniu prac koniecznych ze względu na użyteczność społeczną lub codzienne potrzeby ludności.

Za złamanie zakazu grozi właścicielom sklepów grzywna w wysokości od 1 000 do 100 tys. zł.

Źródło: wiadomościhandlowe.pl, money.pl