Swego czasu Polską wstrząsnęła jakość obiadów i posiłków wydawanych pacjentom w szpitalach. Sprawę nagłośnił jeden z internautów.

Na portalu społecznościowym Facebook został założony nawet specjalny profil, na którym udostępniane były zdjęcia paskudnego szpitalnego jedzenia.

Kto ustala dziecięce menu?

Na firmy cateringowe obsługujące wiele polskich szpitali, posypały się słuszne gromy, a w wielu miejscach zdecydowanie poprawiono jakość jedzenia.

Ze stołówkami szkolnymi i cateringiem w naszych podstawówkach i przedszkolach, jeszcze nie jest tak źle, ale rodzice mają prawo być zaniepokojeni.

Zobacz także:

Dlaczego? W końcu odżywianie ma ogromny wpływ na prawidłowy rozwój dziecka. Tymczasem w szkolnych kuchniach panuje często tzw. wolna amerykanka.

Wielkim problemem jest to, że do przygotowania jadłospisu dziecięcego nie zatrudnia się nawet wykwalifikowanego dietetyka.

Menu ustalają nierzadko osoby niemające zielonego pojęcia o zapotrzebowaniu najmłodszych na poszczególne składniki odżywcze.

Dzieci skazane na „bylejakość”

O wyglądzie jadłospisu często przesądza po prostu rachunek ekonomiczny. Jakość często pozostaje jedynie drugorzędną sprawą.

Nie inaczej jest z samym procesem przygotowania posiłków. Niestety minęły już czasy, w których w każda szkoła zaopatrzona była w swoją kuchnię.

Obecnie w coraz większej ilości placówek edukacyjnych posiłki są dostarczane szkołom i dzieciom przez zewnętrzne firmy cateringowe.

Tam z kolei często panuje sytuacja, którą można śmiało nazwać typową „bylejakością”. Liczy się zysk.

Pytanie co ze zdrowiem najmłodszych? Przecież to o nich powinno się dbać jak najmocniej! Specjalnie dla was udostępnimy jeden ze szkolnych jadłospisów.

Przykładowe szkolne menu

Sprawdźcie sami, czym raczą się dzieci w szkole podstawowej w jednym z miast w województwie wielkopolskim:

Poniedziałek: zupa kalafiorowa,  pulpet wieprzowy w sosie pieczarkowym, kasza jęczmienna.

Wtorek: zupa fasolowa, kaszanka smażona, ziemniaki, kapusta kiszona gotowana. Jogurt owocowy.

Środa: flaczki wieprzowe, udko, ziemniaki, surówka żydowska, banan.

Czwartek: krem z białych warzyw, kotlet mielony, ziemniaki, ćwikła z chrzanem.

Piątek: zupa jarzynowa, ryba z pieca, ziemniaki, surówka z kapusty kiszonej.

Na pierwszy rzut oka nie wygląda to co prawda dramatycznie, ale czy na pewno chcielibyście, by wasze pociechy zajadały się w szkole kaszanką, flaczkami i pulpetami z średniej jakości mięsa?