O problemach tej branży jest głośno już od jakiegoś czasu. Jej przedstawiciele apelują do władz, jednak na razie bez odzewu. Wasze ulubione rzemieślnicze piekarnie, ale także cukiernie mogą być już wkrótce jedynie wspomnieniem. Rachunki je zabijają... 

Rachunki wzrosły prawie o prawie 1000 procent przez pół roku 

Gigantyczne podwyżki prądu i gazu dotykają tę branżę, jak mało którą. Niekończący się wzrost cen surowców i odpływ klientów są przysłowiowym gwoździem do trumny piekarni i cukierni.  Tak o całej sytuacji na portalspozywczy.pl mówi Wiesław Żelek, właściciel piekarni: 

- Od maja wzrosła cena gazu o 760%. W sierpniu kolejne ciosy. Wzrost w porównaniu z marcem do 947%. To są niewyobrażalne koszty. Ile musiałaby kosztować bułka, drożdżówka czy chleb? 10 złotych? 12 złotych? Przerzucenie się z gazu na olej opałowy to inwestycja w miliony złotych, bo nie da się tego zrobić z dnia na dzień. Znaleźliśmy się w katastroficznej sytuacji, a na horyzoncie nie ma panaceum na naszą sytuację. Jesteśmy chyba poza przemysłem najbardziej energochłonną branżą  - żali się piekarz.

Jak można uratować branżę piekarską?

Zobacz także:

Piekarze są zaskoczeni i przerażeni obecną sytuacją. Liczą straty i rozważają zamknięcie swoich interesów. Bo kto kupi chleb za kilkanaście złotych? Warto dodać, że wiele zagrożonych piekarni to nieraz tradycyjne, wielopokoleniowe biznesy. 

Czy można rozwiązać ten problem? Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie w rozmowie z Portal Spożywczy podaje możliwe wyjście z tej sytuacji:  

- Apelujemy o szybkie działanie. Piekarze mają apel, by uczynić ich zawód pracą chronioną. Pozwoliłoby to na zatrzymanie galopady cen mediów w ich firmach, a co za tym idzie na przetrwanie.

Patowa sytuacja piekarni dostarczających chleby do sklepów  

Podwyżki dotknęły wszystkich piekarni. Jednak część z nich jest w odrobinę lepszej sytuacji. To te, które mają swoje własne sklepy. Mogą one wówczas częściowo niwelować rosnące koszty pewnymi podwyżkami produktów.

Co jednak, gdy piekarnie dostarczają pieczywo do innych sklepów czy hoteli? Wówczas stają między  młotem a kowadłem. Jest to dramat wielu piekarni, m.in. piekarni prowadzonych przez Wiesława Żelka: 

- Jeżeli jednak piekarz dostarcza pieczywo do sklepów detalicznych, hoteli czy do sieciówek to tutaj sprzedaż wymaga negocjacji, a te niestety się nie udają, bo np. przedszkola czy hotele po prostu nie są w stanie z tygodnia na tydzień zgadzać się na wyższe ceny, a niestety nam piekarzom tak się ceny podnosi. Wymusza się na dostawcach jak najniższe ceny, a w tym momencie oznacza to gigantyczne straty. Od czerwca walczę z niektórymi sklepami o podwyższenie cen i nic się nie dzieje. 

Źródło: portalspozywczy.pl