Sery żółte, kaszanka, ogórki, wędzona szynka i schab – takimi produktami Biedronka postanowiła zareklamować swoje regionalne specjały z Kaszub. Rodowici mieszkańcy tego północnego regionu Polski nie są zachwyceni rezultatem pracy marketingowców sieci supermarketów.

Dlaczego reklama Biedronki nie spodobała się Kaszubom?

Wszystko zaczęło się od telewizyjnego i  internetowego spotu reklamowego Biedronki z udziałem kilku gospodyń-Kaszubek zachwalających specjały z Kartuz i okolic. Został on wyemitowany w ramach akcji „Kochajmy co nasze”.

Krótki rzut oka na spot nie zdradza jeszcze nic kontrowersyjnego. Wręcz przeciwnie. Zobaczyć można w nim najprawdziwsze Kaszubki – członkinie lokalnych Kół Gospodyń Wiejskich, które w rodzinnej gwarze zachwalają lokalne produkty.

Zobacz także:

W oczach większości widzów oglądających widzów niewinna „reklamówka” nie wywołuje więc żadnych większych emocji. Głos niezadowolenia popłynął jednak od samych Kaszubów. Dlaczego? Regionalna oferta Biedronki niewiele ma bowiem wspólnego z kuchnią tego regionu!

Jak Kaszubi zareagowali na akcję Biedronki?

Szybko okazało się, że wśród produktów reklamowanych jako „specjały z Kaszub” znalazła się cała masa wyrobów z innych części naszego kraju. Czarę goryczy przelało umieszczenie na liście kaszubskich produktów paprykarza szczecińskiego. Dla jasności dodajmy jeszcze, że Kaszuby leżą jakieś 300 km od Szczecina…

Oprócz tego na liście produktów oznaczonych na stronie Biedronki jako te kaszubskie, znalazły się jeszcze takie „kwiatki” jak:

  • Musztarda spod Bydgoszczy
  • Wędliny z Tucholi
  • Ser produkowany w Warszawie
  • Kaszubskie ciastka produkowane w Warszawie

Idea popularyzacji kuchni i wartości regionalnych była więc szczytna, gorzej z wykonaniem, które sprowadziło się do promocji niekaszubskich produktów jako te kaszubskie. Nic więc w tym dziwnego, ze swojego rozczarowania nie kryli rodowici Kaszubi, tacy jak Zyta Górna, właścicielka Izby Regionalnej w jednej z kaszubskich miejscowości.

Górna, która na co dzień zajmuje się promocją regionu, na łamach jednego z lokalnych portali nie przebierała w słowach, komentując poczynania Biedronki:

– Dla mnie to jest sztuczne, takie wyuczone. Troszkę błędów jest też w słownictwie (…). To powinno też dotrzeć do turysty, zachęcić go. Żeby on to kupił, bo to jest dobre. A dla mnie to jest słabe. Dałabym 3 punkty na 10 – powiedziała lokalna działaczka na rzecz promocji regionu.

Czytaj także: