
Wigilia to jeden z ulubionych dni w roku, zresztą nie tylko najmłodszych. Polacy lubią klimat świąt i rodzinnego biesiadowania. W tym roku, świąteczny czas, będzie bardziej nietypowy. Jak się domyślamy, pandemia nie pokrzyżuje wam jednak planów, by spotkać się nawet w minimalnym gronie.
12 tradycyjnych potraw
Obchodzenie Wigilii ma długą historię i dla osób religijnych, jest podwójnie symboliczne. To moment narodzin Jezusa, zwiastujący początek nowych spraw i wydarzeń. Jeśli podchodzicie do Bożego Narodzenia na serio, wiecie, że każda ze spożywanych wówczas potraw ma ogromne znaczenie.
Symbolizują one dostatek, pomyślność i szczęście w nadchodzącym roku. Zgodnie z chrześcijańską tradycją liczba 12 symbolizuje 12 apostołów. Według wierzeń ludowych liczba wigilijnych potraw to nawiązanie do 12 miesięcy w roku. Wcześniej na 12 potraw przy wigilijnym stole było stać tylko dobrze sytuowanych.
Obecnie Polacy radzą sobie z przyrządzeniem całej dwunastki. Przed kolacją podzielicie się także opłatkiem, symbolem chleba - aby chleba nie zabrakło w przyszłym, 2021 roku. Dawniej gospodarz dawał opłatek również zwierzętom, co miało uchronić je od nieszczęść i chorób.
Wigilia w domu Beaty Szydło jest bardzo tradycyjna
Była premier jest wielką fanką tradycji. Na jej wigilijnym stole moglibyście znaleźć ryby z karpiem na czele. W końcu karp to najbardziej świąteczna z ryb. Razem ze śledziem stanowią idealne połączenie, które ma wam przynieść nowe kierunki. Ryba to przecież symbol narodzin, nowego życia.
Oprócz ryb Beata Szydło podaje jedną, dość nietypową zupę. Oryginalność zapewnia pewien składnik, często przez wszystkich pomijany. Kilka lat temu była premier zdradziła mediom, jak wyglądają święta w jej rodzinnym domu. Jak się słusznie domyślacie, to Wigilia pełna odniesień do tradycji.
Wigilijna kolacja rozpoczyna się modlitwą, następnie członkowie rodziny łamią się opłatkiem, zasiadają do suto zastawionego stołu, a po uczcie idą na pasterkę. Na pierwszy ogień idzie karp i to pod różnymi postaciami. Karpia na wigilijnym stole nie może zwyczajnie zabraknąć.
Głównie przez to, że rejon, z którego pochodzi Beata Szydło to miejsce tradycyjnej hodowli karpia. Na wigilijnym stole u rodziny Szydło pojawia się także jedna zupa, na którą namówił panią polityk jej dziadek. Choć za nią nie przepadała we wczesnym dzieciństwie, weszła na stałe do świątecznego menu.
Mowa o kompocie z suszonych owoców z gotowaną fasolą, który je się jako zupę. Tradycyjnie zawsze podaje się ją na Wigilię u byłej premier. Nazywa się ją roboczo zupą z suszek. Jest słodka i pyszna!
Jak uważacie, czy to dobra alternatywa dla zupy grzybowej i barszczu z uszkami?