Rodowita warszawianka Anna Mucha wybrała się ze swoim partnerem na wycieczkę... po Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Cel wyprawy nie został  jednak zdeterminowany przez pandemię koronawirusa. Mucha po prostu skorzystała z okazji jej partnerów biznesowych.

Aktorka jest ambasadorką jednego ze sklepów  z akcesoriami dla dzieci. Akcja promocyjna została połączona z wizytą w słynnym warszawskim Hotelu Bristol. Przy okazji gwiazda „M jak miłość” postanowiła skosztować nieco jedzenia z najwyższej półki.

Anna Mucha niezadowolona z luksusowego obiadu

41-latka udała się więc wraz ze swoim mężczyzną do jednego z najdroższych warszawskich lokali. Wybór mógł być tylko jeden – owoce morza. Mucha nie zaliczy jednak tego ekskluzywnego obiadu do najbardziej udanych:

– Poszliśmy na ostrygi, żeby było tak wiecie, światowo, na bogato... Zapłaciliśmy absurdalnie dużo, absurdalnie drogo w stosunku do jakości (…). Dostaliśmy przystawki i dania główne, z których to przystawek jednej kompletnie nie zjedliśmy, ponieważ była pozbawiona smaku– recenzowała ucztę Mucha niczym rasowa krytyk kulinarna.

To jednak nie wszystko. Podczas nagrywania specjalnej relacji z wypadu na Krakowskie Przedmieście na Instagramie, aktorka nie omieszkała wspomnieć o tym, ile zapłaciła za luksusowy obiad:

Zobacz także:

– Do tego dostaliśmy ostrygi, które były średnie, bardzo średnie! (...) Jeżeli ja mam do wydania 700 złotych na obiad, to ja za te 700 złotych mogę zjeść jak król w wielu miejscach w Warszawie, więc po cholerę ja mam iść (…) na Krakowskie Przedmieście, zwłaszcza, że siedziałam tyłem, więc nic nie miałam z tego Krakowskiego Przedmieścia! – zauważyła przytomnie celebrytka.

Dlaczego Anna Mucha nie była zadowolona z uczty?

Anna Mucha, opisując przeżycia smakowe z elitarnej restauracji, wyznała, że rozumie, że ostrygi „bywają lepsze lub gorsze”, „świeże albo nieświeże”. Za nic w świecie nie mogła za to pojąć, że cena dań w odwiedzonym przez nią lokalu była „absurdalnie wysoka”.

Jak myślicie, skąd to zdziwienie aktorki? Czy Mucha nie zauważyła problemów polskiej branży gastronomicznej po dwóch lockdownach i lawinie kłopotów związanych z koronawirusem? Uważacie, że gwiazda powinna chociaż docenić to, że po wielu miesiącach może w ogóle zjeść wykwintnie podane i przyrządzane „ostrygi, okonie morskie i sanżaki”?